W ramach członkostwa w Klubie Polki na Obczyźnie (klubpolek) biorę udział w projekcie pt. Bajki Tysiąca i Jednej Polki.
Tutaj można poczytać więcej o projekcie: Klub polek-projekt marcowy
A tak w skrócie: dziewczyny z klubu, z których każda mieszka w innym kraju świata, piszą bajki. Głównymi bohaterkami są dwie dziewczynki, Ala i Karinka. Dziewczynki podróżują do krajów gdzie mieszkają nasze członkinie, a tam spotykają je przeróżne przygody.
A jak to się ma do rzeczywistości? Ala i Karinka istnieją naprawdę. Karinka cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną FOP'a, a Ala to jej starsza siostra. Pisząc bajki specjalnie dla dziewczynek staramy się aby poczuły się nieco lepiej, zapomniały o trudach dnia codziennego i korzystały w pełni ze swojej wyobraźni i dziecięcej fantazji.
Zapraszam i Was na małą podróż.
"Istnieje mapa bez krańców
świata - są na niej wszystkie kontynenty, miasteczka i wsie, ale jako że
zawieruszyła się w bibliotecznym dziale baśni, nabyła magicznych cech: jeśli
się na niej stanie, potrafi porwać ze sobą w najbardziej odległe miejsce.
Byli tacy, którzy próbowali przedostać się mapą na skróty na Wielką Rafę
Koralową u brzegów Australii, na szczyty Himalajów, a nawet do sklepu
obuwniczego dwie przecznice dalej. Te próby jednak kończyły się fiaskiem, bo
żaden ze śmiałków nie odkrył, że na wyprawę mogą wybrać się tylko dzieci.
Czternastoletnia Ala i jej ośmioletnia siostra Karina poznały także inny sekret
mapy - nie da się nią podróżować w pojedynkę. Dziewczynki dobrze wiedzą, że
trzeba razem usiąść na wygniecionym papierze i mocno złapać się za ręce i
dopiero wtedy otworzy się przed nimi droga. Dokąd tym razem? Jak zwykle tam,
gdzie ktoś na tę dwójkę będzie czekał. Tak jak tutaj."
Na początku dziewczynki nie wiedziały gdzie
tym razem trafiły, ich oczom ukazał sie wielki budek. Był naprawdę ogromny,
taki jakiego jeszcze w życiu nie widziały, wydawało im się, że sięga aż do
nieba. Postanowiły podejść bliżej i zobaczyć co to za ogromna budowla. Im
bliżej podchodziły, tym budynek wydawał im sie większy i większy. Doszły w
końcu do głównego wejścia i zapytały co kryje sie w tak wielkim budynku. Pani,
która siedziała przy wejściu, sprawdzając bilety, powiedziała im, że w tym
budynku znajduję się wszystko co tylko są w stanie sobie wyobrazić. Dziewczynki
zaniemówiły, a pani dodała, że jest to najwyższy budynek świata i nazywa sie
Burj Khalifa. Dziewczynki nie miały przy sobie pieniędzy i ze smutnymi minami
zaczęły powoli odchodzić od wejścia, aż nagle usłyszały wołanie. Odwróciły się
żeby sprawdzić skąd dochodzi głos, okazało się, że ta sama pani, która sprawdzała
przed chwila bilety macha w ich stronę i woła aby wróciły. Dziewczynki
postanowiły dowiedzieć sie co owa pani chce im powiedzieć.
- Za chwilę zabieram wycieczkę na samą górę,
nie zjawili się wszyscy, którzy mieli być, mam akurat dwa miejsca, zabiorę was
ze sobą.
Ala i Karinka zaczęły skakać ze szczęścia, po
chwili natomiast zagościła mała obawa, czy aby jest tam bezpiecznie? Czy nie będą
sie bały takiej wysokości? Obawa jednak szybko zniknęła.
- Dotarłyśmy tu na koniec świata to na pewno
nie będziemy bały się jednego budynku! Krzyknęła Ala.
-No właśnie! Jesteśmy odważnymi
dziewczynkami. Dodała Karinka.
Razem z wycieczką udały sie do windy. Jechały
długo, kilka razy aż zatkały im sie uszy. Kiedy wysiadły obie zaniemówiły. Ich
oczom ukazało sie wielkie miasto, ale z tej wysokości wyglądało jak miasto dla
lalek, domy były jak pudełka zapałek, samochody jak małe mrówki, a ludzi w ogóle
nie było widać. Widziały też chmury, a słońce wydawało się być na wyciagnięcie
ręki. Był to piękny widok, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziały.
Wysokość była duża, ale dziewczynki wcale sie nie bały. Chodziły w kółko i
podziwiały panoramę miasta. Wyobrażały sobie, że mogą latać i przemieszczać się
z miejsca na miejsce.
- Ooo zobacz Karinka tam jest morze! Krzyknęła
nagle Ala.
-O tak jest piękne, musimy tam pójść,
odpowiedziała młodsza siostra.
- O, a
tam! Co to jest? Wygląda jak piaskownica, bardzo duża piaskownica. Spytała
Karinka pani przewodniczki.
- A to moje drogie jest pustynia, wielka pustynia,
na której znajdują się setki ton piasku, mogłybyście zrobić bardzo dużo zamków.
Dziewczynki jeszcze nigdy nie widziały
pustyni, ale myśl o zabawie w piasku przyprawiła je o uśmiech.
Niestety wycieczka dobiegała końca, choć obie
dziewczynki mogłyby zostać na szczycie jeszcze przez długi czas. Kiedy dotarli
na sam dół, a siostry chciały już wyjść, pani przewodniczka zawołała je do
siebie.
- Mam dla was małą niespodziankę, chodźcie za
mną.
Dziewczynki spojrzały na siebie, ale
posłusznie ruszyły za panią.
Weszły do windy, pani przewodniczka wcisnęła
przycisk z numerem 55 i winda ruszyła. Kiedy otworzyły się drzwi dziewczynki aż
pisnęły z wrażenia, ich oczom ukazała sie wielka Komnata. Najbardziej luksusowe
miejsce jakie można tylko było stworzyć! Spojrzały pytająco na panią
przewodniczkę.
- To jest nasz najbardziej luksusowy
apartament, nie można go zwiedzać, ale jeśli nikomu nie powiecie zrobię dla was
wyjątek. Powiedziała pani.
Dziewczynki przyrzekły, że nikt się nie dowie
o tym, że w ogóle tu były. Chodziły między pokojami odnajdując urządzenia o
jakich nigdy nie słyszały. Była tam lodówka, która sama przygotowuje posiłki,
elektroniczny kran, który sam zmywa naczynia.
- A co
to takiego? Spytała Ala wskazując na kwadratowa maszynę.
- Przyciśnij przycisk, to się przekonasz,
odpowiedziała pani przewodniczka.
Ala
przycisnęła przycisk, i oniemiała z zachwytu, z maszynki wyszła świeża kanapka
pokryta gruba warstwa nutelli !
- Smacznego- powiedziała maszyna.
Ala wzięła pierwszy kęs i mogłaby przysiąc,
że była to najpyszniejsza kanapka jaką w życiu jadła. Oczywiście w jej ślady
poszła i młodsza siostra, która miała podobne wrażenie co do smaku kanapki.
Dziewczynki grzecznie podziękowały pani przewodniczcę
i bardzo uradowane opuściły wielki budynek. Niebardzo wiedziały dokąd pójść.
Obie cały czas miały w pamięci owa pustynie, bardzo korciło je żeby zobaczyć tę
wielką piaskownice. Kiedy tak szły lekko zamyślone nagle coś dziwnego
przemknęło przez ich oczami.
- Ala wydawało mi się, że coś widziałam...Powiedziała
niepewnie Karinka.
- Coś latającego? Bo mi też wydawało się, że coś
widziałam! Odpowiedziała zaintrygowana Ala.
- Choć spróbujmy to znaleźć! Krzyknęła Karinka i
ruszyła do przodu.
Bez dłuższego namysłu siostry pobiegły w stronę
widzianego przedmiotu. Szukały i szukały ale nic nie zobaczyły, trochę
zdezorientowane zaczęły myśleć, że musiało im się wydawać.
Aż nagle usłyszały jakieś odgłosy, postanowiły
sprawdzić skąd dochodzą. Szły w ich kierunku, a one stawały się coraz
wyraźniejsze i bardziej zrozumiałe. Wiedziały już, że należą do dwóch osób i na
pewno jest to chłopiec i dziewczynka. Kiedy weszły zza róg ich oczom ukazało
się coś niesamowitego! Nic im się nie wydawało! To naprawdę istnieje! Nie mogły
wydusić z siebie słowa, kiedy w końcu doszły nieco do siebie, podeszły bliżej.
Wtedy też zostały zauważone przez chłopca i dziewczynkę, którzy przez cały czas
się sprzeczali i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że oboje stali
na pięknym, kolorowym dywanie, który unosił się wysoko w powietrzu!
Chłopiec gdy tylko zauważył dziewczynki uśmiechnął się
szeroko i elegancko przywitał.
- Witam drogie panie, co was tu sprowadza?
- yy my tu, no jesteśmy, przyleciałyśmy, ale skąd
macie latający dywan???? Wydukała ciągle oniemiała Ala.
- aa dywan, należy do naszej rodziny od setek lat,
chcecie się przejechać?
- No jasne! Ale czy to jest bezpieczne? Odpowiedziała
starsza z sióstr.
- O tak, ja już latam od dwustu lat i ciągle żyje!
Zaśmiał się chłopiec.
Dywan zleciał w dół i dopiero wtedy dziewczynki mogły
mu się dokładnie przyjrzeć. Z dołu wydawał się malutki, ale tak naprawdę
miał wszystko czego można było potrzebować podczas podróży latającym dywanem.
Bardzo wygodne siedzenia z przeróżnymi oparciami, koszyczki z jedzeniem, a
nawet dzbanki z gorącą herbatą.
Dziewczynki usiadły wygodnie i postanowiły się
przedstawić.
- Ja mam na imię Ala, a to moja młodsza siostra
Karinka.
- Bardzo mi miło, ja jestem Samir, a to moja siostra
Lejla.
Dopiero wtedy, poraz pierwszy na twarzy Lejli zagościł
drobny uśmiech.
- To gdzie chcecie polecieć najpierw? Zapytał Samir.
- Bardzo chciałybyśmy zobaczyć pustynie. Powiedziała
Karinka.
- No to lecimy na pustynie! Zawołał chłopiec i ruszyli
w drogę.
Mijali te wszystkie wielkie budynki, które wcześniej
dziewczynki widziały z dołu, teraz mogły nawet zajrzeć do środka.
- A czy ludzie się nie dziwią na widok latającego
dywanu? Czy już się do niego przyzwyczaili? Spytała zaciekawiona Ala.
- Poczekaj zaraz Ci pokaże. Powiedział Samir i
skierował dywan na dół, tuż nad głowami przechodniów.
Nikt nawet nie spojrzał w ich stronę, zupełnie ich
ignorowano.
- Dziwne, dla nas jest to coś niesamowitego, a tutaj
nawet nikt nie zwraca na nas uwagi!
- Dla nich to też byłoby coś niesamowitego, rzecz w
tym, że oni wcale nas nie widzą. Powiedziała w końcu Lejla.
- Jak to nie widzą? Krzyknęły niemal jednocześnie
dziewczynki.
- Widzą nas tylko bardzo wyjątkowe osoby, takie które
na pewno zachowają nas w pamięci, ale nikomu o nas nie powiedzą. To dywan
decyduje o tym kto nas może widzieć, a kto nie. On zna się na ludziach i
wybiera ich bardzo starannie. Osób, które widzą dywan jest naprawdę niewiele, i
zawsze musi być ku temu jakiś powód, niestety nigdy nie wiemy jaki. Powiedział
Samir, a ich oczom ukazała się wielka pustynia.
Była tak ogromna, że na horyzoncie nie było widać nic
więcej tylko piasek. Słońce właśnie zaczęło zachodzić, więc wszystko mieniło
się czerwonymi barwami, zarówno piasek jak i niebo.
Było naprawdę pięknie, dziewczynki dłuższą chwilę
stały i podziwiały wszystko wokół.
Samir i Lejla cierpliwie czekali aż dziewczynki
wchłoną ten niesamowity widok.
- Ala to jest naprawdę wspaniałe. Powiedziała Karinka.
- Tak aż łezka w oku mi się kręci na myśl, że musimy
wracać. Odpowiedziała siostra.
- Tak mi też, mogłabym tu zostać na zawsze, budować
zamki z piasku i latać na dywanie! Krzyknęła Karinka.
- Rozumiem, że musicie wracać do swojego kraju i
rodziny? Zapytał chłopiec.
- Tak jesteśmy tu tylko na chwile, gdy wrócimy okaże,
się że minęło tylko kilka sekund i nikt nie zauważył, że nas nie ma. To nasza
zaczarowana mapa zabiera nas w te niesamowite miejsca. Musimy wracać do naszych
rodziców, bo mimo, że dla nich to tylko kilka sekund, my już się za nimi
stęskniłyśmy. Wyjaśniła wszystko starsza siostra.
- Rozumiem, było nam bardzo miło was poznać i mam
nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Dywan nigdy nie zapomina o tej garstce
wyjątkowych osób, którym pozwolił się zobaczyć. A teraz powiedzcie gdzie Was
zabrać, skąd wracacie? Spytał uprzejmie Samir.
- W zasadzie możemy nawet stąd. Odpowiedziała mu Karinka
i wyciągnęła ze swojego plecaka starą mapę.
Dziewczynki pożegnały się z nowymi przyjaciółmi,
podziękowały im za wszystko i rozłożyły przed sobą mapę. Obie stanęły na niej,
złapały się za ręce i po chwili gdy piasek wokół nich zaczął się unosić dziewczynek
już nie było.
I tak zwiedziwszy piękne miasto Dubaj, Ala i Karinka
szczęśliwie wróciły do domu.
Wszystkie części podróży Ali i Karinki dostępne będą na stronie internetowej Klubu Polki, zapraszamy! www.klubpolek.pl