niedziela, 19 października 2014

Jak żyje się w Bahrajnie

Rozmawiałam ostatnio z koleżanką, ktora zapytala mnie jak zyje sie  w Bahrajnie. Powiedziała, że brzmi super, moje zdjecia robią na niej wrażenie ale, że sama bała by się tu mieszkać.
Rozumiem generalnie o co chodzi, łatwiej jest wyjechać gdzieś blisko, do kraju europejskiego, którego znamy chociażby z telewizji, natomiast kraj nieco bardziej egzotyczny wzbudza strach. Myśle że to normalne i wynika raczej z niewiedzy. Postanowiłam napisać w skrócie o życiu w Bahrajnie.
Po pierwsze przypomnę, że jest to malutka wyspa, wielkości Warszawy, o chyba nawet mniejszej liczbie mieszkańców. Jest to królestwo, jest ropa, wiec też jedno z najbogatszych krajów świata. Język urzędowy to arabski, a religia to Islam.
Jak sie żyje w takim kraju? Jak wspomniałam jest to bogaty kraj I jak to sie przekłada na codzienność? Jest bardzo dużo bogatych ludzi, widać wszędzie piękne domy, dobre marki, drogie samochody. W zasadzie nie ma podatków, nie muszę chyba wyjaśniać jak to pozytywnie wpływa na ludzki portfel i na prowadzenie własnej działalności. Paliwo jest śmiesznie tanie w porównaniu do Polski. Ale! Nie jest tak cudownie jak się może wydawać. Ponieważ jest mnóstwo biednych ludzi, nie mających pracy ani bogatych rodzin. Tym ludziom, mimo skromnych dofinansowań od państwa, żyje sie cieżko. Ceny w zasadzie wszystkiego, poza paliwem, są raczej wysokie, a zarobki przeciętnego człowieka niezbyt wielkie, zakładając, że w ogóle ma prace.
Jak widać mimo wielu możliwości jest tu trochę skrajności i kontrastów. Z drugiej jednak strony standard życia przeciętnego człowieka (nie biednego i niebogatego) jest wyższy niż w Polsce. Każdy posiada swój samochód (inaczej sie tu nie da żyć, o tym napisze innym razem), praktycznie każda rodzina posiada gosposie, służąca, sprzątaczkę, kogoś od mycia samochodu, nianie do dzieci, generalnie służbę (czasem jest to jedna osoba, a czasem kilka). Zazwyczaj są to osoby sprowadzone z biednych azjatyckich krajów jak: Indie, Sri Lanka, Bangladesz itp. Jeśli chodzi o język to tak jak napisałam jest to arabski, ale w zasadzie śmiało można powiedzieć, ze i angielski, ponieważ bardzo duży procent społeczności posługuje sie językiem angielskim. W związku z tym można sie dogadać po angielsku w zasadzie wszędzie.
Co do religii to dominuje Islam i o ile jest on bardzo wyraźny tzn. jest dużo meczetów, słychać wszędzie nawoływania do modlitwy, mnóstwo ludzi nosi tradycyjne arabskie ubrania, kobiety zasłaniają włosy, a nawet i twarze, to nie ma przesady. W takim sensie, ze ja jako Europejka niemuzułmanka nie mam żadnych problemów. Oczywiście staram sie dostosować do zasad i zwyczajów panujących w kraju. Nie nosze krótkich spódniczek czy spodenek, dekoltów itd. (szczerze mówiąc nigdy za tym nie przepadałam). Poza tym jakoś nie odczuwam negatywnego wpływu islamu na moje życie. 
Podsumowując to mimo drobnych niuansów w Bahrajnie żyje się dobrze i wygodnie, jak dla mnie zdecydowanie lepiej niż w Polsce.

poniedziałek, 13 października 2014

Dlaczego przerwa

Trochę minęło od ostatniego postu a to dlatego, ze sporo sie działo. Najpierw wakacje w Polsce, potem zmiana stanu cywilnego, aż w końcu zakładanie firmy. Same pozytywy jak widać. O wakacjach rozpisywać sie nie będę natomiast o zmianie stanu cywilnego trochę napisze. Po pierwsze dla mnie jako sceptyczki weselnej (lubię pójść na wesele rodziny czy znajomych, ale nigdy sie w roli typowej panny młodej nie widziałam) bardzo przypadł do gustu bahrajski sposób na zawarcie małżeństwa. Oczywiście zdarzają sie wesele, dość pokaźne nawet, miałam okazje w jednym niedawno uczestniczyć, ale sama "urzędowa" procedura jest bardzo nieceremonialna. Można zawżeć ślub na kilka sposobów, jednym z nich jest sąd lub ten który my wybraliśmy, prywatnie w domu sheikha. Sheikh to ktoś w rodzaju urzędnika który ma moc udzielania ślubu, ten w dodatku był sędzia. No wiec ogarnia sie numer telefonu do takiego sheikha , umawia sie np. na dziś na godzinę 16, zabiera sie dwóch świadków (koniecznie płci męskiej), siada sie wygodnie na kanapie, podpisuje sie jakieś papiery i kontrakt małżeński (o tym za chwile), potem pije sie na szybko herbatkę i wychodzi sie jako maz i żona. A No i oczywiście zostawia sie sheikhowi drobny prezent pieniężny. Generalnie szybko i bezbolesnie czyli dla mnie wymarzony ślub. Co do kontraktu to kobieta może sobie wpisać np ze chce skończyć studia lub cokolwiek sobie zamarzy No i maz musi zachciankę spełnić, oprócz tego kobieta otrzymuje pieniądze od męża, wpisuje w kontrakcie zadana kwotę, jest napisane też, ze maz ma żonie wypłacić pieniądze kiedy ona o to poprosi.